Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Dyrektor przegiął po premierze Sindbada
Rozmiar tekstu: A A A
Bogusław Semotiuk nie miał wesołej miny gdy wyszedł z rozmowy z prezydentem. Właśnie zakończyła się jego kariera w słupskim teatrze.
Rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron. To jedyna dolegliwość jaka spotkała byłego już dyrektora Nowego Teatru w Słupsku Bogusława Semotiuka. Takie rozwiązanie zaproponowano we wtorek wieczorem dyrektorowi po tym, gdy z interwencją u prezydenta pojawił się cały zespół teatru czyli 40 osób. Nieoficjalnie wiadomo, że aktorzy i obsługa zagrozili, a właściwie zasugerowali prezydentowi, że jeśli nie zrobi porządku z dyrektorem, czyli się go nie pozbędzie światło dzienne ujrzą wszystkie niecne zachowania szefa przybytku kultury.

"Ty głupia kur..., piz..., dupo, debilko..." to tylko niektóre z niezliczonych epitetów jakimi obdarzał Bogusław Semotiuk swój zespół aktorski. Przez trzy lata istnienia Nowego Teatru podobnych i mocniejszych słów używał dyrektor wobec większości pracowników w teatrze. Przez trzy lata słupski ratusz nie reagował na liczne doniesienia prasowe o tym co dzieje się w teatrze. Wczoraj prezydent Słupska Maciej Kobyliński mimo, że nie nie bardzo chciał wyraził swoje, choć krótkie zdanie na ten temat.

- Dyrektor złożył podanie o rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron, które przyjąłem. Na to co się stało miało wpływ wiele czynników m. in. spotkanie z zespołem teatru, cała ocena pracy i stosunków panujących tam.

Prezydent stwierdził jednak, że doniesienia prasowe o dyrektorze teatru nie miały wpływu.

- Były one w miarę niepoważne... Po spotkaniu uznałem, że muszę wkroczyć osobiście i z całą tego konsekwencją - dodaje.

Co przelało kielich goryczy u zespołu? Okazuje się że premiera ostatniego przedstawienia "Przygody Sindbada Żeglarza". Tuż po niej w obecności malutkich dzieci dyrektor wyzwała publicznie od "k... i debilek" pracownice. Powodem wybuchu Semotiuka było to, że mała dziewczynka mająca wręczyć kwiatki reżyserowi stremowała się i nie zrobiła tego.

- To zachowanie poniżej godności, chamskie i prostackie. Nie wspominamy już o mobbingu jaki towarzyszył naszej pracy - twierdzą pracownicy teatru.

Według aktorów i personelu technicznego dyrektor czul się panem, na włościach i zarabiał krocie. Miesięcznie, według oświadczenia majątkowego dyrektora teatru z 2004 roku otrzymywał pensję "prezydencką" (7 tys. zł brutto). Z tytułu zatrudnienia zarobił 84 tys. zł w ciągu roku, a z tytułu praw autorskich - 54 tys. złotych. Z kolei w 2005 roku Semotiuk otrzymał 119,7 tys. zł za posadę (9,9 tys. zł miesięcznie), a z praw autorskich 52 tys. złotych. Dodatkowo otrzymywał wynagrodzenie za scenografię i reżyserię przedstawienia.

- Tymczasem pracownicy techniczni brali bezpłatne urlopy i zatrudniali się w niemieckich chłodniach dorabiając - mówią techniczni.

We wtorek wieczorem po rozmowie z prezydentem i dyrektorem wydziału kultury i sportu Bogusław Semotiuk opuścił ratusz z markotną miną. Wsiadł do służbowego samochodu prezydenta i mówiąc jedynie "Dziękuję, bardzo dziękuję" odjechał. Czy w takim razie Semotiuk zrobił coś dobrego dla teatru? Pracownicy mówią jedno - Zrobił z nas prawdziwy zespół...
 
» Oryginalna treść artykułu znajduje się tutaj. «
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Marcin Kamiński
Źródło:POLSKA Dziennik Bałtycki
data dodania:2007-06-14
wyświetleń:2370

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 55 Gości