|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Zapłacą za utraconą rękę
Rozmiar tekstu: A A A
Natalia Bugaj jest zadowolona z zakończenia procesu i podpisania ugody. |
Natalia Bugaj straciła rękę w sierpniu 2004 roku podczas praktyk w zakładzie garmażeryjnym przy ul. Kołłątaja. Po wypadku właściciel firmy twierdził, że maszyna włączyła się przypadkowo. Sprawą zajęła się policja, która powołała biegłego z zakresu przepisów BHP. Ten na miejscu stwierdził, że maszyna nie miała odpowiednich zabezpieczeń, w miejscu pracy poszkodowanej nie znajdowała się żadna instrukcja jej obsługi, nie było przeprowadzanych szkoleń BHP oraz osoby nadzorującej młodocianych pracowników zdobywających zawód. W postępowaniu karnym sąd skazał właściciela zakładu na 5 tys. zł grzywny. Po wypadku Państwowa Inspekcja Pracy orzekła, że Natalia jako młodociana nie powinna w ogóle pracować przy wilku. Nie wiedziała, jak obsługiwać urządzenie, a w pobliżu nie było instrukcji obsługi. Wilk, zarówno w opinii policji jaki specjalistów od bezpieczeństwa pracy natomiast nie spełniał warunków bezpieczeństwa - był kupiony w komisie, niesprawny technicznie, wykonany sposobem "gospodarczym", bez osłony, a w miejscu wyłącznika awaryjnego miał przycisk włączający. Po wypadku pracodawca obiecał Natalii 500 zł miesięcznej renty do czasu kontynuowania nauki w szkole oraz dożywotnie zatrudnienie jako fakturzystka. Nie dopełnił jednak warunków umowy. Poszkodowana złożyła wtedy pozew w sądzie o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Swoje szkody wyceniała na 260 tys. zł. Pieniądze chciała przeznaczyć na zakup protez, które pomogą jej w codziennym życiu.
- Dla kobiety utrata ręki to oszpecenie, trudności w ułożeniu sobie życia, założeniu rodziny, przytuleniu dziecka. To problem ze znalezieniem pracy, wymianą całej garderoby i obuwia czy wykonywaniem zwykłych czynności jak zapinanie guzików i wiązanie sznurowadeł - tłumaczy radca prawny Artur Leśny, pełnomocnik ofiary.
Przed sądem doszło do ugody. Mariola K., właścicielka zakładu zapłaci Natalii 150 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia oraz zwróci koszty dojazdów na leczenie i rehabilitację. Tę kwotę spłacać będzie w ratach po 2 tys. zł miesięcznie z początkową, jednorazową wypłatą 5 i 20 tys. zł.
- To nie są kwoty rujnujące - mówi sędzia Radosław Buko. - Dobrze, że doszło do ugody między stronami.
Informacje na temat artykułu:


autor: | Marcin Kamiński |
Źródło: | POLSKA Dziennik Bałtycki |
data dodania: | 2008-05-27 |
wyświetleń: | 3396 |

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 14 Gości