|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
Czyści
Rozmiar tekstu: A A A
- Tydzień po opublikowaniu w Internecie listy Wildsteina ktoś powiedział mi, że znalazł tam moje nazwisko – mówi Tomasz Rosiński, słupski radny niezależny. – Choć na co dzień używam imienia Tomasz to tak naprawdę na pierwsze mam Jerzy. I właśnie moje nazwisko z imieniem Jerzy ukazało się na liście. Radny właśnie otrzymał zaświadczenie z Instytutu Pamięci Narodowej, że jego dane nie są tożsame z nazwiskami znajdującymi się w katalogu funkcjonariuszy i współpracowników służb bezpieczeństwa. – Od początku nie miałem obaw, że znajdę się na tej liście. Po prostu nigdy nie miałem do czynienia z podejrzanymi ludźmi. Zlustrowałem się, aby jako osobna publiczna być wiarygodnym. Uważam, że powinna to zrobić każda osoba zaufania publicznego - mówi T. Rosiński. Niedawno podobne zaświadczenia z IPNu dostali też słupski starosta Zdzisław Kołdziejski i szef Rady Powiatu Słupskiego Janusz Grzybowski. – Dobrze, że niektórzy mają dość odwagi, żeby sprawdzić czy to rzeczywiście ich nazwiska znalazły się na liście Wildsteina. Osoby publiczne powinny to zrobić, jednak sama ta lista wyrządziła chyba więcej złego niż dobrego. Wielu porządnych ludzi zostało posądzonych o donosicielstwo – twierdzi Marian Pasewicz ze Słupska. (nik)

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 15 Gości