|
- Aktualności » Wiadomości dnia • Z ostatniej chwili • Kronika policyjna • Pogoda • Program TV
- Kultura » Imprezy • Wystawy • Kino: Milenium · Rejs • Filharmonia • Teatr: Nowy · Rondo · Lalki Tęcza
- Informator » Baza firm i instytucji • Książka telefoniczna • Apteki • Bankomaty • Urzędy
- Słupsk » Plan miasta • Rozkład jazdy: MZK · PKS • Galeria • Historia • O Słupsku • Kamera • Hot Spot
- Pod ręką » Menu Online • Auto Moto • Nieruchomości • Praca • Ogłoszenia






Pb 95 zł |
ON zł |
Lpg zł |

USD zł |
EUR zł |
CHF zł |

Kategoria: Aktualności
670 gram lekarskiego kłopotu
Rozmiar tekstu: A A A
Malwina z mamą Iwoną. Fot. Marcin Kamiński |
Malwina urodziła się z retinopatią. Ta choroba, to uszkodzenie siatkówki oka powstałe w okresie okołourodzeniowym, związane zwłaszcza z małą masą urodzeniową. Występuje ona u 10-15 procent wcześniaków. Jest najczęstszą przyczyną występowania ślepoty u dzieci i w wielu przypadkach jest wyleczalna. Mimo tego Malwina nie widzi. Dlaczego? Okazuje się, że gdy Iwona Jankiewicza, matka Malwiny trafiła na oddział położniczy z komplikacjami, lekarze nie zajęli się nią w odpowiedni sposób.
Obserwacja
- Nie wykonano nawet podstawowych badań tylko przetrzymano małżonkę na oddziale i obserwowano - mówi Roman Jankiewicz. - Malwina, jako normalny i zdrowy płód była pozostawiona sama sobie. Nikt się nie tym nie przejmował i nie przejmowano się moją małżonką.
- Nie powiedziano mi, że mam leżeć - wtrąca Iwona Jankiewicz - Nie powinnam była się wtedy ruszać nawet do łazienki. Z łaską aż raz przyniesiono mi basen. Mówiono mi jak leżałam na ginekologii, że mam białe zakażenie, a wszystkie odczyny przekraczają normę, że w związku z tym najważniejsze jest ratować mnie, a o dziecku mam zapomnieć, bo "to będzie tylko 670 gram" i nie ma żadnych szans na przeżycie. Jedyne co powinna pani zrobić to podpisać zgodę na indukcję porodu, bo zostaje pani około 3 godzin życia. Co każdy zrobiłby na moim miejscu? Ja zapłakana podpisałam, czułam się przyparta do muru. I najśmieszniejsze było to, że przez następne kilka godzin nic nie zrobiono przy takim zagrożeniu. Dopiero gdy wszyscy lekarze skończyli swoją pracę i przyszedł na dyżur inny lekarz kazał natychmiast odłączyć oksystocynę i przewieźć mnie do izolatki i salę porodową. Wtedy urodziłam Malwinę. Dziecko ważyło jednak więcej, bo 900 gram. Uważam, że chciano w taki sposób nie dbając o mnie doprowadzić do aborcji. A wystarczyło się dobrze zaopiekować mną i podtrzymać ciążę aby wzrok mojego dziecka dało się uratować.
Czwórka jak wyrok
Gdy Malwina jako wcześniak trafiła do inkubatora nie zbadano jej i nie podjęto żadnych kroków aby wyleczyć ją z retinopatii.
- I tutaj wychodzi szydło z worka. Po badaniu Malwiny w maju 2001 roku, czyli po 2 miesiącach po porodzie określono jej stan jako 2 stopień retinopatii. Po dwóch dniach, gdy wyszykowano Malwinę do Gdańska już było 3b. Wtedy też zrobiono krioterapię, która nie przyniosła efektu. Wtedy, szybko, po 9 dniach skierowano ją na laseroterapię do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka. Tam powiedziano, że jest 4 stopień... Klucz do powodzenia była diagnoza i szybkość działania. Warszawa kierując pismo do sądu stwierdziła, że przyjmują dzieci z 3 stopniem retinopatii i dają 90 procent szans, że dziecko będzie widziało lub w jakimś stopniu się polepszy, natomiast po 4 i 5 już nie. Gdy zalecono kolejny zabieg po 9 miesiącach okazało się, że operacji nie będzie, bo lekarz, który je wykonywał już nie pracuje... - opowiada Roman Jankiewicz.
Przez następne 3 lata rodzice Malwiny robili wszystko aby pomóc córce. Zoperowali ją w niemieckiej klinice. To niestety pomogło. wtedy zadecydowali, że pozwą słupski szpital o odszkodowanie w wysokości 600 tys. zł. Po wielu miesiącach przepychanek sądowych i opinii biegłych medyków sąd zdecydował o oddaleniu pozwu.
Niepochlebna opinia
- Pytam się, jak to jest możliwe, gdy istnieje opinia biegłej prof. Marii Respondek-Liberskiej, kierownik Zakladu Diagnostyki i Profilaktyki Wad Wrodzonych z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, która wskazuje wiele nieprawidłowości popełnionych przez słupskich lekarzy? Sąd nie wział jej jednak pod uwagę, bo inne opinie sprzyjały szpitalowi, ta jedna była inna. A w takich wypadkach powołuje się kolejny skład biegłych, występuje się o opinie u innych lekarzy. Sędzia nie zrobiła tego - dodaje Roman Jankiewicz.
W opinii można przeczytać m. in., że w szpital wdała się infekcja wewnątrzmaciczna, gdy występował brak objawów klinicznych u ciężarnej. Profesor stwierdziła, że nie było żadnych wskazań do cesarki, ale były wskazania do skierowania ciężarnej do kliniki w Gdańsku. Nie zrobiono tego. W dokumentacji nie ma też wyniku badań USG, choć badanie było robione.
- Powikłania okulistyczne opisywane u dziecka są typowym następstwem skrajnego wcześniactwa i następstwem faktu porodu w szpitalu, w którym nie można było zapewnić noworodkowi z niską masą ciała kompleksowej i nowoczesnej opieki neonatologicznej. Szpital popełnił też błąd w oszacowaniu wieku ciążowego jak i masy płodu. nie zapewniono też wcześniakowi kwalifikowanej pomocy wielospecjalistycznej. - tłumaczy w opinii profesor.
- Jesteśmy sam, a nasze dziecko nie może się bronić, bo jak my mu nie pomożemy, to nikt inny mu nie pomoże. Gdybyśmy byli młodsi, to inaczej pewnie byśmy postępowali, łatwiej by nam było przystosować ją do życia w ciemnościach. Jak nam się coś stanie, to ona zostanie sama i gdzie pójdzie? Do Lasek do zakładu? Kiedyś poszedłbym do sekretarza i sprawę załatwił, a dzisiaj dokąd pójść? Do księdza? To co zrobiono to prawie jak ludobójstwo w grudniu 1970 roku. Tutaj też jest tylko w białych rękawiczkach. Malwina nie miała żadnej wrodzonej wady, miała tylko odklejoną siatkówkę. I w tym przypadku liczył się czas - podsumowuje ojciec Malwiny.
Rodzice dziewczynki zapowiadają apelację. O rozwoju sprawy będziemy informować.
Informacje na temat artykułu:


autor: | Marcin Kamiński |
Źródło: | POLSKA Dziennik Bałtycki |
data dodania: | 2008-02-29 |
wyświetleń: | 2195 |

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone.
Aktualnie On-Line: 40 Gości