Pb 95
  ON
  Lpg
 
  USD
  EUR
  CHF
 
Google
Baza firm
Wiadomości
Ogłoszenia
Nieruchomości
Motoryzacja
Menu Online
   
Kategoria: Aktualności
Kto nam będzie ratował życie?
Rozmiar tekstu: A A A
Ratownicy medyczni Tomasz Wiśniewski i Andrzej Porada na razie nie zamierzają opuszczać pogotowia. Firma ma miejsca dla 10 takich ratowników, których od zaraz może zatrudnić na etacie.
Słupskie pogotowie ma kłopot z ludźmi. Nikt nie chce pracować za grosze w trudnych warunkach. Brakuje ratowników i lekarzy. Część karetek już nie wyjeżdża. Sytuację przed katastrofą ratują emerytowani lekarze. Jeden z nich ma 86 lat. Największy problem dotyczy dyżurów w ciągu dnia. Pogotowie ratunkowe oprócz Słupska obsługuje Ustkę, Kępice i Potęgowo. Ma sześć karetek - trzy "erki" i trzy wypadkowe, ale tylko pięciu "dziennych" lekarzy. Samych emerytów. Najstarszy z nich to... 86-letni Władysław Przybył z Ustki. Pracę w pogotowiu zaczynał 61 lat temu, tuż po wojnie! - Gdy zaczynałem jako student w Łodzi, też było ciężko - mówi doktor Przybył. - Teraz warunki pracy i płacy są przyzwoite, ale stres jest ten sam. Najgorsze jest to, że lekarze pogotowia mają zwykle małą szansę na zrobienie specjalizacji. Pogotowie zatrudnia w sumie 40 lekarzy. To praca kontraktowa i wynagradzana na godziny. Co ciekawe, więcej dostaje się za pracę w dzień - 34 zł za godzinę, niż w nocy - 24 zł. - I tak zainteresowanie jest zerowe. Nie pomagają ogłoszenia w internecie, pismach branżowych i gazetach lokalnych. Wkrótce nie będzie kim obsadzić dyżurów - alarmuje Włodzimierz Rutkowski, kierownik Działu Usług Medycznych w słupskim pogotowiu.

Rutkowski nie ukrywa, że część lekarzy odstraszają coraz cięższe warunki pracy: fałszywe wezwania, wyjazdy do pijanych pacjentów, bezzasadne skargi pacjentów, a nawet wyzwiska i awantury.

Problemy kadrowe dotyczą także ratowników medycznych, bez których karetki nie mogą wyruszyć w teren. Pogotowie może od ręki zatrudnić 10 osób na pełnych etatach.

- Wynagrodzenia są atrakcyjne - mówi Rutkowski, choć nie mogę zdradzić ich wysokości. - Byłoby gorzej, ale część naszych kierowców zrobiła uprawnienia ratowników.

Wpływ na kłopoty z personelem miała oczywiście emigracja. - Ratownik na Zachodzie zarabia dużo więcej - mówi jeden z pracowników pogotowia.

- Część ludzi już uczy się angielskiego. Będą nadal wyjeżdżać.

Jego zdaniem młodzi ratownicy, którzy obecnie kształcą się na Wydziale Pielęgniarstwa Akademii Pomorskiej w Słupsku, robią to już z myślą o wyjazdu z Polski.
 
 

Informacje na temat artykułu:
autor:Zbigniew Marecki
Źródło:Głos Pomorza
data dodania:2006-12-09
wyświetleń:2745

Copyright 2003-2025 by Studio Reklamy "Best Media". Wszelkie prawa zastrzeżone. Aktualnie On-Line: 23 Gości